Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 19 2002 ThE rUlErZ oF tHe WoRlDs
Komentarze: 3

 HEH MAM NOWEGO FONA :o) WYLUDZILAM OD TATY ZEBY SIE ZE MNA ZAMIENIL BO ON SOBIE KUPIL NOWEGO... FUNKCJAMI TO SIE WLASCIWIE NIE ROZNIA BO OBA SAMSUNGI ALE TERAZ MAM TEGO NOWSZEGO :o) HIHIE ALE SIE KWALE :P JUSH NIE PRZYNUDZAM I KONCZE, A JESZCZE TYLKO NAPISHE ZE KOGOS MI BRAKUJE NA GYGY :o((( OK TERAZ JUSH NAPRAWDE KONCZE MARUDZIC

suzka : :
lis 19 2002 Bez tytułu
Komentarze: 1

WOW DZISIAJ PIERWSZY RAZ OD PARU DNI PRZEZ CHWILKE BYLAM NA DWORZU :o] ALE CHYBA NIE WYSHLO MI TO NA DOBRE BO BOLI MNIE PRAWY BARK I CHYBA MNIE PRZEWIALO... NAJPRAWDOPODOBNIEJ JUTRO BEDE SZLA DO LEKARZA... A SOBOTE DO SZKOLY BOSHE I JESZCZE MUSHEM ZOSTAC DLUZEJ BO MAM JAKIES POJEBANE PRZYSPOSOBIENIE BIBLIOTECZNE... PIERWSZY RAZ SLYSZE O TAKIM PRZEDMIOCIE :o/ UF... GORACO MI, CHYBA ZA DUZO SIE NAPISALAM I DLATEGO ;o) TERAZ ZMYKAM A W NASTEPENJ NOTCE BEDZIE CZESC DRUGA KUBUSIA PUCHATKA :o]

suzka : :
lis 18 2002 mOsSaD aTtAc
Komentarze: 2

WIEM WIEM MISIACKI ZE NAPEWNO CZEKACIE Z UTESKNIENIEM NA NASTEPNA CZESC PRZYGOD KUBUSIA PUCHATKA, A WIEC PROSZE BARDZO SPELNIAM WSZE ZYCZENIE:

CZĘŚĆ PIERWSZA: MOSSAD ATTAC
Był piękny majowy poranek... Prosiaczek, Kubuś Puchatek, Tygrysek i Królik
siedzieli w domku u Kłapouchego.
- Leje jak skurwysyn - jęknął Królik.
- Ta ... Nawet miodka pitnego nie mam się ochoty napić - wysapał Kubuś.
- Jak chcecie to mam wino HERACLES - Classic Płońsk Aperitif -zaproponował
Kłapouchy.
- Jak kosztowało więcej jak 3 zł to nie pijemy - odrzekł Prosiaczek.
- Kosztowało 3.40 zł. Chceta ? Jak ni to som se golnę - rzekł rozjuszony Kłapouchy.
- Dobra, dawaj - rzekł Królik leniwie otwierając butelkę. - Coś się gówno nie chce
otworzyć - sapnął.
- Nożem go - zaczął kibicować Prosiaczek.
- Szabli kurwa, szabli ! - Tygrysek poczerwieniał niczym alkoholik na ciężkim
głodzie.
- Na ! - wrzasnął Puchatek wykonując cięcie podłużne nożem w kierunku butelki.
- ŹŹŹŹŹAAAAAAA !!! - rozległ się krzyk Królika.
Okazało się, że Kubuś w swoim heroicznym ataku na butelkę obciął Królikowi obie
dłonie. Butelka z hukiem rozbiła się o ziemię ...
- Ja pierdolę... Kurwa, Królik ! Coś ty zrobił ??? - rzekł mocno rozczarowany
Tygrysek.
- ŹAAA, ŹAAA ! - darł się Królik.
- Zlizujcie z podłogi - rzucił się na kolana Prosiaczek.
- ŹAAA, ŹAAA ! - darł się coraz ciszej Królik.
- Niech ktoś go zamknie bo mi sąsiedzi będą się burzyć, że strasznie hałasuję -
zamruczał Kłapouchy.
- Źaa ... aaa ...bum - Królik z powodu dużej ilości straconej krwi zemdlał.
- I co teraz łosie ? Mam zapaskudzony cały dywan. Perski ! Tkany pod Wilkowniczkami
Górnymi ! Patrzta ! Tu wino, a tu krew. Jak ja to wszystko umyję ??? - jęczał
Kłapouchy.
- A co zrobymy z Kłapobrzuchym (hic!) ? Zapytał nieco podchmielony Prosiaczek.
- Wyjebać go za drzwi bo zapaskudzi całe mieszkanie ! Tygrysek nie mógł ścierpieć
straconego wina.
- Nie no panowie, biedak się wykrwawia ... Niech ktoś zadzwoni po Pana Sowę. On
będzie wiedział co zrobić! - Puchatek nie tracił zimnej krwi.
- Halooo ? Pan Sowa ? Mamy problem. Królikowi odpadły dłonie i strasznie krwawi. A
teraz nagle zasnął. Niech pan przyjedzie bo zapaskudzi mi całe mieszkanie...
Kłapouchy lekko załamany przekonywał właśnie Pana Sowę.
- I co ? - zapytał Tygrysek.
- Już leci - odparł Kłapouchy.
Po chwili Pan Sowa stał już w drzwiach jego domku.
- Wy debile... - Pan Sowa jak zwykle nie mógł stracić okazji ukazania swojej
wyższości intelektualnej. - Który głąb obciął Królikowi dłonie ???
- Ja nic nie wim ! Nic nie wim i nic nie powiem ! - krzyczał podniecony Tygrysek.
- Bo one tak same... To znaczy on stał, otwierał żur i nagle dłonie mu odpadły.
Palił niemca Puchatek.
- Taa, jasne. A tym zakrwawionym nożem to się pewnie podpierał ??? Pan Sowa jak to
zwykle w takich sytuacjach bywa odkrył w sobie żyłkę detektywa.
- Prosiaczek! Gadaj co tu się stało ! - wrzasnął Pan Sowa do Prosiaczka.
- Nic mu nie mów ! To na pewno agent Mossadu! Zobacz jaki ma nos! To na pewno jakaś
żydo-masoneria! Gazem go! - Puchatek słynący ze swoich antysemickich poglądów nagle
poczerwieniał.
- Noo więc my... to znaczy strasznie padał deszcz... i Kłapouchy dał nam żur... i
Puchatek chciał mu pomóc... i Królikowi odpadły dłonie - wystękał Prosiaczek.
- Obcinając mu dłonie ??? - Pan Sowa nie krył bezsensu tej opowieści. - Nie wierzę
w ani jedno słowo! Według mnie cała ta sprawa wyglądała tak: Królik i Puchatek byli
na kacu i potrzebowali klina, a że Puchatek miał tylko miód postanowili się udać na
poszukiwanie czegoś mocniejszego. Po drodze spotkali Prosiaczka. Gdy byli u Królika
okazało się, że tamten wszystko wypił więc udali się do Tygryska. Tygrysek miał
tylko LSD i haszysz ale nic do picia. Więc po zażyciu po jednym kwasiku udali się
do Kłapouchego. Kłapouchy miał wino. Gdy więc Królik wziął się do opróżniania
butelki, Puchatek podstępnie zadał mu parę ciosów nożem w plecy. Jednakże nie
trafił i obciął mu dłonie. Czyż nie było tak ?
- NIE ! - odpowiedzieli chórem wszyscy (oprócz Królika).
- Przyszedłeś tu leczyć czy pierdolić głupoty ? Zamknij dzioba bo jak ci
przypierdolę to ci pióra dupą wyjdą! - krzyczał Prosiaczek, który właśnie zauważył,
że Królik strasznie posiniał.
- No dobra... już go leczę... Ale pamiętajcie... "The truth is out there"...
- Te! Molder! SIAT-DA-FAK-AP ! - wrzasnął Tygrysek.
Po chwili Królik był cały i zdrowy i leżał spokojnie na łóżku.
- Królik jest cały ale bardzo wyczerpany. Musi dużo odpoczywać. A, i przydałaby mu
się transfuzja - Pan Sowa zbierał się do wyjścia.
- Fuzja ? My nie jesteśmy pedałami ! - odrzekł stanowczo Tygrysek.
- Transfuzja ! ...A zresztą nie ważne. Ja spadam. Na razie debile ! - Pan Sowa
zamknął z hukiem za sobą drzwi.
- Ty skurwielu ! - rzucił się na Królika Tygrysek. - Wylałeś całe jebane wino.
Nawet się nie podzieliłeś. Wybryknę ci dupę do mózgu ! - Tygrysek skakał po
Króliku.
- Przestań... przestań... A zresztą ... Pobrudziłeś mi cały jebany dywan... Te
Tygrysek, to skakanie jest całkiem fajne - rzekł Kłapouchy przyłączając się do
Tygryska.
Nagle ziemia zadrżała i do pokoju wkręcił się Gofer robiąc sporą dziurę w podłodze.
- So jeft, kurwa ?
- Nic nie jest. Spierdalaj ! - Puchatek wymierzył mu soczystego kopa prosto w
wystającą z ziemi głowę.
W między czasie kuracja wstrząsowa Tygryska i Kłapouchego odniosła zamierzony
skutek. Królik się obudził...
- Może byście kurwa ze mnie zeszli, co ? - Królik sprawiał wrażenie lekko
zdenerwowanego.
- Ops, trzeba wiać... - rzekł Puchatek udając się po cichu w stronę drzwi.
- A, to ty, chodź tu, chodź no tu... - Królik szybko zauważył sprawcę wypadku.
Puchatek biegiem rzucił się w stronę drzwi. Niestety Pan Sowa zatrzasnął je tak
mocno, że Kubuś nie miał siły ich otworzyć. Odwrócił się na pięcie i krzyknął:
- Tygrysek, Kłapouchy, Prosiaczek ! Trzymać skurwiela ! - cała gromadka rzuciła się
na przerażonego Królika. Po chwili Królik siedział związany w kącie.
- Panowie ! Ten złoczyńca musi odpokutować za zniszczenie tak cudownego napoju
jakim jest HERACLES Classic Płońsk Aperitif. Mam pewien plan. Tygrysku masz przy
sobie kartoniki z LSD ? - rozpoczął dyskusję Puchatek.
- Mam... Jeszcze trzy - odparł Tygrysek.
- Dawaj. Zafundujemy Królikowi darmową przejażdżkę - powiedział z szyderczym
uśmiechem Puchatek.
- Pojebało cię ??? Nie dość, że rozjebał wino, to jeszcze mam mu fundować darmowego
tripa ??? - Tygrysek nie mógł uwierzyć w słowa Puchatka.
- Nie o to chodzi... Mam pewien plan. Dasz mu wszystkie trzy a Kłapouchy wprowadzi
go w złego tripa !
- Hehehe ! Zajebiście... Powiemy mu, że za chwilę jest koniec świata, albo że zaraz
będzie w jego domu impreza disco polo albo techno - rzekł zadowolony Tygrysek.
- Hihihi ! Albo że zamiast fiuta ma marchewkę... - zaśmiał się Prosiaczek.
- Też mi dowcip ? I co to da ? - zapytał Kłapouchy.
- Nie kapujesz ? Króliki uwielbiają marchewkę... Po paru godzinach nie wytrzyma i
będzie ją chciał zjeść. I albo złamie sobie kręgosłup albo odgryzie sobie fujarę...
Hihihi ! - Prosiaczek śmiał się coraz głośniej.
- Hehehe, dobre, ale mam cos lepszejszego - rzekł Kłapouchy.
- Dobra dawać go - rzekł Puchatek i wcisnął przerażonemu Królikowi trzy porcje LSD
do mordy.
Po chwili Królik zaczął niezrozumiale bełkotać co wskazywało na stan przed podróżą.
- Dobra Kłapouchy, możesz zaczynać - rzekł Tygrysek.
- Drogi Króliku... mam złą wiadomość - rzekł Kłapouchy najposępniej jak tylko
potrafił. - Cierpisz na dziwną chorobę... Objawia się ona tym, że odpadają ci
wszystkie kończyny...
- Bylyfyzytsyf ??? - wybełkotał zdziwiony Królik.
- Noo... a potem masz wielką ochotę ciągnąć wszystkim druta... hehe - dołożył
Puchatek.
- A jedyną kuracją jest nasranie ci na łeb - warknął przez zęby wciąż wściekły
Tygrysek.
- Ale najpierw masz wielką ochotę biegać w kółko i wydawać dźwięk "PI PI PI PI" -
zakończył Prosiaczek.
Już po chwili ku uciesze wszystkich Królik biegał wokół stołu i darł mordę. Po paru
minutach nagle przestał i upadł bezwładnie na ziemię...
- Te Królik, co ci jest ? - zapytał Kłapouchy.
- Moje nogi... Popatrzcie na moje nogi... zgubiłem... odpadły... nie ma... łaaaaa
!!!!! - darł się przerażony Królik.
- Noo... poważna sprawa... - zachichotał Prosiaczek.
- Kłapouchy zrób mu zdjęcie ! - krzyknął Puchatek.
- A teraz ręce... ratujcie moje ręce... łojezu AAAAA ! - Królik popadał w coraz
głębszą paranoję... - tymczasem Kłapouchy pstrykał kolejne zdjęcie.
- Wyślę je do całej jego zasranej rodziny, hehe - cieszył się.
- Zasranej...? TAK ! Niech ktoś mi nasra na głowę... Błagam, osrajcie mnie! Proszę
- Królik był bliski płaczu.
Nie dokończył jednak gdyż wielkie gówno wylądowało mu na twarzy... Po chwili
drugie... i trzecie... Gdy wszyscyjuż się wypróżnili Królik zaczął dochodzić powoli
do siebie...
- Och... już mi lepiej... popatrzcie nogi mi odrosły...
- Uwaga ! - przerwał mu Tygrysek. - Inwazja żółtych kuleczek ! Chować się ! -
Królik wstał, rozejrzał się i z krzykiem wybiegł z domku.
- Nic mu nie będzie ? - zaniepokoił się Prosiaczek.
- Nie tam... Jego trip będzie trwał około 48 godzin... Niebezpieczeństwo jest małe
bo samochodów u nas nie ma... co najwyżej może spierdolić się z drzewa jak będzie
myślał, że umie latać. Albo dostanie od kogoś w mordę... - stwierdził doświadczony
Tygrysek.
- No to posprzątajmy tu trochę... - rzekł Kłapouchy.
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Krzyś. Był ubrany w białą koszulę, na
niej miał czarną skórzaną marynarkę i spodnie "piramidy". Wszedł do sali
podśpiewując: "Kolorowe sny kiedy ja - dotykam siebie".
- A ten gej czego tu chciał ? - zapytał Puchatek.
- Czołem załoga ! - wykrzyknął Krzyś.
- Wal się na ryj - zamruczał Tygrysek po czym wszyscy oprócz Krzysia wybuchnęli
śmiechem.
- Co się stało z Królikiem ? Spotkałem go po drodze. Biegł jakby go coś goniło i
darł się jak opętany - zapytał Krzyś.
- Królik się trochę źle poczuł. Ale za dwa dni mu przejdzie - odparł Kłapouchy.
- A czemu tu tak brudno...? I dlaczego tu tak dziwnie pachnie tym... no... CHEJ !
to przecież jest ALKOHOL ! - krzyknął Krzyś.
- Braaawooo... - jęknął Tygrysek.
- Jak mogliście... Mama mi mówiła, że alkohol zabija.... od niego się umiera... nie
wolno go pić... zawiodłem się na was... Idę do domu... i powiem mamie ! - rzekł
Krzyś i trzasnął drzwiami.
- Idź i ją tu przyprowadź... nasram na jej grób - rzekł na odchodnym Tygrysek.
- Taa. Zarżniemy ją koncertowo... - dorzucił swoje Kłapouchy.
- Wiecie co... nie chce mi się tu siedzieć... chodźmy przejść się po lesie... -
zaproponował Prosiaczek.
I cała czwórka wybiegła na dwór w poszukiwaniu kolejnej przygody...

suzka : :
lis 18 2002 Bez tytułu
Komentarze: 2

JAK ZWYKLE TROSZKE TU PONARZEKAM... ZACZNE OD TEGO ZE SIE NIE WYSPALAM PRZEZ TEN GLUPI KATAR BO CO BO CO JAKIS CZAS BUDZILAM SIE W NOCY... NIO ALE PRZYNAJMNIEJ MYSLALAM ZE RANEK BEDZIE LEPSZY... A TU CIO SIE OKAZUJE, ZE WLACZAM SOBIE KOMPA (NAWET MI SIE NIE RESETOWAL SAM WIEC UZNALAM TO ZA SUKCES), SZUKAM SOBIE PIOSENECZKI, WLACZAM WINAMPA I CIO?... I DUPA BO QRDE KOLUMNY MI NIE DZIALAJOM WRRR.... JAK JA NIE LUBIE SIEDZIEC PRZED KOMPEM I SLUCHAC TYLKO TEGO WQRZAJACEGO BUCZENIA.... IDEM ZARAZ SOBIE PRZYNIOSEM CHYBA MOJEGO MAGNECIKA BO INACZEJ NIE WYSIEDZE TUTAJ DLUGO.... JEDYNE CIO MOZE CIESZYC JAK NARAZIE TO POGODA... ALE I TAK CIO MI Z TEGO JAK NIE MOGEM WYHODZIC NA DWOR <ROZPACZ> OK JUSH WIECEJ NIE EBDE SIE UZALAC ALE MUSIALAM KOMUS SIE WYPLAKAC W REKAW ;o)))

suzka : :
lis 17 2002 PhAnToM TeNtAcLe
Komentarze: 4

TROSZKE MI SIE NUDZILO WIEC ZACZELAM SOBIE PRZEGLADAC STRONKI Z HUMOREM... NIO I NAWIAZUJAC DO TLA MOJEGO BLOGA OD DZISIAJ BEDE TU UMIESZCZAC KOLEJNE CZESCI KUBUSIA PUCHATKA... YYY MOZE TO GLUPIE LAE PODOBA MI SIE TA WERSJA TEJ BAJKI... YYY TYLKO ZE ONA CHYBA NIE EJST DLA DZIECI ;o)))

 

CZĘŚĆ ZEROWA : PHANTOM TENTACLE
Wstawał piękny majowy poranek. Tygrysek, Kłapouchy i Królik siedzieli przed
domkiem Królika i leniwie sączyli wino "Heracles".
- Marchew ci rośnie... jęknął leniwie Tygrysek.
- Widzę... jeknął leniwie Królik.
W tem przybiegł zziajany Prosiaczek i zawołał:
- Weni, Widi, Wicjusz! - Widziałem, przewidziałem, wydedukowałem!
- No i czego się drzesz? nie widzisz ze marchew rośnie? zapytał leniwie Tygrysek.
- Chcesz w tube[tm]? Zapytał Kłapouchy.
- Nie o to chodzi - riposotwał Prosiaczek - Pamiętacie te ruderę na skraju lasu?
Teraz to wyremontowali! Pomalowali na biało, postawili pedalski płotek i ktoś się
tam wprowadził.
- Chcesz w tube[tm]? Ponownie zapytał Kłapouchy tym razem podnosząc głowę z ziemi.
- Hmm... to trzeba zapoznać się i przywitać. Chodźmy do Babajagi[tm]. Kupimy pół
litra i pójdziemy do tej rudery - zaproponował Tygrysek. Tak też zrobili. Gdy byli
w połowie drogi nagle koło nich przemknęło czarne Ferrari wzbijając w powietrze
tumany kurzu.
- Ty jebany klecho! Krzyknął Tygrysek.
- Nienawidzę tego gnoja. Myśli że jak się ubiera na czarno, ma czarne Ferrari i
zbiera na tace codziennie to jest mastah. Wycedził przez zęby Prosiaczek.
- Kiedyś go zabiję - skwitował Kłapouchy.
Po chwili nasza dzielna brygada doszła do wzniesienia zwanego "Piwną Górką". Na
szczycie tego wzniesienia stała chatka na kurzej nóżce, a nad drzwiami wisiał
napis: "Hatka Babajagi[tm] - Alkohole Świata - Jedyny i niepowtarzalny producent
niepowtarzalnego wina o niepowtarzalnej nazwie "Heracles - Classic Płońsk
Aperitif".
- Yo! Babajagi! Przyszliśmy kupić coś do picia - krzykną Tygrysek. W drzwiach
ukazała się Baba jaga[tm]. Wyglądała jak mały zielony Trol skrzyżowany z Majkelem
Dżaksonem.
- A czego chcecie? Zapytała Baba jaga[tm].
- Masz cos alkoholowego? - zapytał Prosiaczek. Baba jaga[tm] spojrzała najpierw na
Prosiaczka, potem na napis nad drzwiami i jęknęła z politowaniem: - Nie mam.
- Aaa.. szkoda.. to my spadamy... powiedział smutno Prosiaczek i już miał iść gdy
nagle został ugrziony w dupę przez Kłapouchego.
- Fcef f tuwe? zapytał Kłapouchy nie puszczając morderczego uścisku.
- Mleche. Zaśmiał się z wieśniackim akcentem Tygrysek i zaraz dodał - chcemy kupić
czteropak winobluszczywin.
- Mleche. Odparła z wieśniackim akcentem Baba jaga[tm] po czym rzuciła w kierunku
Tygryska 4 związane razem butelki i z hukiem zatrzasnęła drzwi.
- Ehhh.. rozmarzył się Kłapouchy.
- Dobra.. faken, zabawiłeś się to teraz puszczaj! Wycedził przez zęby Prosiaczek.
- Przestańcie się podniecać i chodźmy już do tego domku, bo nie mogę się doczekać
kiedy wrócę i popatrzę jak moja marchew rośnie - przerwał Królik.
- Okej. Stwierdził Tygrysek po czym cała brygada udała się w kierunku domku. Po
dłuższej chwili stali już przy drzwiach.
- Rzeczywiście... płotek przyjebali iście pedalski... Zauważył Królik.
- Nie gadaj tylko wciskaj dzwonek. Zaproponował Tygrysek. Królik przycisnął dzwonek
i wszyscy z przerażeniem stwierdzili iż dzwonek wygrywa.... najnowszy przebój
zespołu Boyz - "jesteś szalona"...
- O kurwa... jęknął głucho Kłapouchy. Nagle drzwi się otworzyły i z domku wyłoniły
się dwie postacie. Jedną był mały pluszowy miś, a drugą okazał się średniego
wzrostu chłopak - na oko 12 lat, ubrany w świecące dresy i z kilogramem żelu oraz
imponującym alfem na głowie.
- O kurwa... jęknął ponownie Kłapouchy.
- Sportowiec? zapytał Tygrysek.
- Nie... odpowiedział niepewnie chłopak.
- Idziesz pobiegać lub pograć w piłkę? zapytał Królik.
- Nie... ponownie odpowiedział chłopak.
- Chcesz w tubę[tm]? Zapytał Kłapouchy.
- Mamo! leeee.. rozpłakał się chłopak i pobiegł w głąb domu.
- Dzień dobry. Jestem Prosiaczek. Prosiaczek wyciągnął łapkę w kierunku misia.
- Dzień dobry Prosiaczku. Jestem Kubuś Puchatek. A ten wyalienowany gej, który
pobiegł to jest Krzyś.
- No, jako żeśmy się już zapoznali idziemy się napić. Cum On Guys! Wrzasnął
Tygrysek, a po chwili cala brygada znalazła się na Piwnej Gorce.
- Znajdźcie mi jakieś mieszkanie... Stęknął niepewnie Puchatek. - Nie chcę mieszkać z tą pipą.
- No... Mamy coś na oku... tyle że trzeba przeprowadzić dywersję... trzeba kogoś
wykurzyć... ale chodź to ci pokażę o co chodzi - rzekł Tygrysek. Wszyscy udali się
spacerkiem w kierunku lasu.
Po chwili dotarli do wielkiego dębu, gdzie przy korzeniach widać było drzwi, a na
nich napis - "Sala Prób Zespołu Just5 - nie wchodzić i nie przeszkadzać".
- O faken - stwierdził Puchatek.
- Spokojnie... zaraz to z Kłapouchym załatwimy - Rzekł spokojnie Tygrysek, po czym
podszedł do drzewa i kopniakiem otworzył drzwi. Razem z Kłapouchym weszli do
środka. Po chwili przez otwarte jeszcze drzwi wyleciał jak z procy Szadi.
Przeleciał jakieś 100 metrów aby wyhamować głową o pobliski mur ze stali zbrojonej.
- Kolorowe sny gdy przyjebałem mu z drzwi... lalala.. Zanucił posępnie do mikrofonu
Kłapouchy. Po chwili cały sprzęt nagraniowy znalazł się na nieprzytomnym Szadim.
- Ok. Puchatek. Tu od dziś zamieszkasz. Powinno być dobrze.. jak by coś się
rzucali
to będziemy lać w tube[tm], nie Kłapouchy? Roześmiał się tygrysek.

- Nu... w Tube[tm]... sapnął Kłapouchy.
- Oki panowie... to ja się wprowadzam... chodźcie do środka bo zaczyna się
chmurzyć... chyba będzie padać - stwierdził Puchatek i cala gromadka weszła do
nowego mieszkanka.

suzka : :